piątek, 9 kwietnia 2010

SŁOWO SIĘ RZEKŁO, KOBYŁKA U PŁOTA

1.Otworzona i doczytana do połowy książka
2.Dzisiejsza GW pachnąca drukiem (jak ja lubię ten zapach)
3.Aukcje Allegro – pobudzające potrzebę posiadania…
4.Konieczność dokształcenia się – permanentna konieczność, którą uzmysławiam sobie za każdym razem, kiedy nie chcę czegoś robić. W końcu wyjazd za niedługo, a tu luki w pamięci…
5.Trochę mnie głowa boli a i gardło też…

Wszystko staje się nagle ważniejsze, przyjemniejsze. Ale nic to, trzeba iść po kobyłkę, słowo się rzekło.
Pytanie tylko, czy po oddaniu kobyłki warto iść dalej w pisaniu tego bloga? Jeśli tak, to w którą stronę? Za moment cel powstania tego bloga zostanie osiągnięty. Trzeba tylko czekać. Zmiana art. 256 Kk jest już kwestią czasu, jeszcze kilku przepychanek. Zmiana ta zaowocuje wywaleniem przedmiotów ze swastykami itp. z aukcji internetowych, Mein Kampf także nie pojawi się na półkach księgarń. A przecież to właśnie leżało u podstaw powstania mojego bloga.
Oczywiście w tzw. międzyczasie poruszałem inne sprawy, ale są bardzo dobre blogi i portale tematyczne. Czy mój blog wnosi coś nowego?
Blogiem politycznym mój blog raczej nie będzie (chyba już kiedyś pisałem, gdzie mam uprawianie polityki), popularno-naukowym także nie (brak głębszej, usystematyzowanej wiedzy z jakiejkolwiek ciekawszej dziedziny). Do publicznego wylewania żółci się zdecydowanie nie nadaję. Hobbystycznym – sam się uśmiałem.
Mógłbym oczywiście iść po linii najmniejszego oporu i pojechać z kilkoma postami nt. stosunków polsko – niemieckich. Steinbach z wizytą w Rumii – przecież aż się prosi, by ogłosić na blogu, że funduję 6 kop jaj oraz nagrody dla każdego, kto trafi ją jajem powyżej pasa. Ba, mógłbym nawet iść dalej i ufundować cotygodniowe paczki dla kogoś, kto uwolni nas na zawsze od obrazu tej prosiakowatej blondynki. Ale to byłoby już nawoływanie do przestępstwa. Dlatego ja takiej nagrody nie funduję!
Właściwie co tydzień można byłoby coś skrobnąć na temat Rosji, Litwy, UE itd. Na temat naszych tzw. polityków można pisać w nieskończoność 3 x dziennie. Tylko po co? Nie czuję w sobie potrzeby porywania tłumów, publicznego uzewnętrzniania myśli też raczej już nie.

Coraz modniejsze staje się puentowanie dowcipem. Inni opowiadają gorsze, więc tutaj nie mam się czego bać. A, że z brodą? Ja też z brodą…

Na egzaminie wstępnym na prawo odbywa się rozmowa kwalifikacyjna. Zdaje młoda, ładna dziewczyna. Egzaminator – człek już z lekka w latach – pyta:
- Kto jest przewodniczącym NBP?
- Nie wiem - odpowiada dziewczę.
- Kto jest ministrem finansów?
- Nie wiem – odpowiada niezmieszana dziewczyna.
- A kto jest prezydentem Rzeczypospolitej!? – pyta zdziwiony egzaminator.
- Nie mam pojęcia – odpowiada dziewczyna.
- Skąd ty dziecko przyjechałaś?
- Ze wsi Psiewów w Bieszczadach.
Egzaminator zdjął okulary, popatrzył na dziewczynę uważniej, podszedł do okna i szepnął do siebie…
- Może by rzucić to wszystko w cholerę i spieprzyć w Bieszczady?

PS. Zapraszam na „Zmyślenia” – tam ciekawiej :-)

3 komentarze:

  1. Cześć Antyfaszysto:)
    Rzadko cię widać ostatnio.
    Powiem ci, że nie do końca zgadzam się z tym zakazem symboli faszystowskich. Ogólnie nie jestem zwolennikiem paragrafów i maczaniu palców przez państwo we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Też jestem antyfaszystą, ale uważam, że nie powinno być takich zakazów. Ludzi powinni sami z siebie zdobywać wiedze i wolnościowe, antyfaszystowsksie klimaty powinny samodzielnie rozpzrawić się z faszyzmem. jaja rzucane w faszystów? Jak najbardziej:) Prawa zabraniające sprzedawania Main Kampf? Kategorycznie nie. Może niedługo państwo postanowi wziąć się za anarchistów i dzieła Bakunina i Kropotkina trafią na indeks? A może zakażą Marksa? A co Voltairem? Nie porównuję ich do wypocin Hitlera, ale nie podoba mi się idea mieszania się rządu we wszystko. Ludzie mają zrozumieć co było złego w ideach Hitlera, a nie poddać się prawu, bez zrozumienia.

    Pozdrawiam z serca:)
    marcinsen

    PS. Miałeś się ustosunkować kiedyś do anarchizmu i nic:)

    OdpowiedzUsuń
  2. widocznie "nic" było tym stosunkiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. I bardzo dobrze. Z Bieszczad też da się pisać.

    OdpowiedzUsuń