Do napisania tego posta skłoniła mnie wypowiedź pewnego Niemca w średnim wieku, na jego fajnym skądinąd blogu.
Napisał on, że (w domyśle, źli albo co najmniej złośliwi) Alianci potraktowali dom jego babci w jakimś niemieckim mieście jako obiekt o znaczeniu strategicznym, więc go zniszczyli. Napisał on ponadto, że jako chrześcijanin przebacza owym Aliantom…
Przypomniały mi się słowa D.Tuska, które niedawno usłyszałem. Słowa na temat pamięci, oczywistości, truizmów. Ów Niemiec zapomniał, (jak chyba 99% współczesnych mu Niemców) kto komu powinien przebaczyć.
Dzisiejsi Niemcy zapomnieli, że to nie jacyś źli, nie wiadomo skąd pochodzący naziści (bo przecież żaden dzisiejszy Niemiec nie ma pośród swoich dziadów nazisty!) potraktowali jako cel o znaczeniu strategicznym dom mojej babci, dom sąsiadów mojej babci, ich sąsiadów, później sąsiadów tych sąsiadów, całą wieś, powiat, całą moją Ojczyznę (mojej babci i dziadkowi oberwało się tylko mimochodem…). Dzisiejsi Niemcy zapominają, kto powinien wybaczyć, a kto przepraszać. TAK, PRZEPRASZAĆ! Bo tak długo, jak żyją ofiary NIEMIECKICH ZBRODNI popełnionych na moim narodzie, tak długo nie dość przeprosin. Symboliczne rekompensaty nic a nic tu nie zmienią.
Niemcy w swej powszechnej świadomości zapominają, kto był ofiarą a kto katem. Dlatego powszechne jest przyzwolenie dla działania takich organizacji jak Ziomkostwo Prus Wschodnich, Związek Wypędzonych i czynny udział w życiu publicznym Eriki Steinbach.
My, Polacy wiemy i traktujemy jako oczywistość, jako fakt niepodważalny, kto był ofiarą, kto mordercą, kto na kogo napadł, kto komu może przebaczyć. Może, bo mam wątpliwości, czy powinien. Aby otrzymać przebaczenie konieczny jest żal za złe postępowanie. A tego żalu nie było widać wcześniej, nie widać go szczególnie obecnie.
Dlatego proszę, przypominajcie o tym , przypominajcie, przypominajcie. Nie tylko przy kolejnej rocznicy 1 września. By kolejne pokolenie nie zapomniało. Bo historia trwa tak długo, jak długo jest w ludzkiej pamięci.
Truizm, jak wszystko, konsekwentnie pomijany, podważany i ośmieszany, przestaje być truizmem.
Nie chcę tłumaczyć, że to nie podli Polacy wypędzali niewinnych Niemców, nie chcę po raz kolejnych czytać o polskich obozach koncentracyjnych. Nie chcę także, by w moim kraju zabraniano mówienia i uczenia o mordowaniu Żydów, bo rani to czyjeś uczucia czy jest sprzeczne z jakąś religią.
Nie chcę, by w imię politycznej poprawności mówiono „co było, to było, po co znów drążyć ten temat”.
Przywrócimy demokratyczne państwo prawa
9 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz